Czy to dobry moment na kupienie mieszkania?

Naprawdę można tylko serdecznie współczuć tym, którzy od kilku lat przymierzają się do kupienia mieszkania. Zwyczajnie, kompletnie nie wiadomo, co zrobić. Od kilku lat ceny nieruchomości systematycznie rosły, a eksperci wróżyli pęknięcie banki. Potem nastąpiła pandemia i ponownie, ceny miały zacząć spadać. Teraz pandemia odchodzi w niepamięć, za to praktycznie na naszej granicy toczy się wojna. Co dalej z rynkiem nieruchomości?


Po pierwsze, kredyty


Od kilku lat kredyty hipoteczne uchodziły za najtańszy pieniądz na rynku. Faktycznie, przy dobrze wynegocjowanej marży i tak niskim WIBOR, jaki był jeszcze rok temu, kredyt kosztował grosze. Wkład własny na poziomie 20% wartości nieruchomości także nie był zbyt wielką przeszkodą, bo generalnie ludzie mieli na kontach takie pieniądze, które w dodatku nie przynosiły praktycznie żadnego zysku. Kiepskie oprocentowanie kont oszczędnościowych i praktycznie brak lokat sprawiały, że nie było trudno zapożyczyć się nawet u rodziny i przyjaciół, po to, by chwilowo uzupełnić zasoby na wymagany wkład.


Radykalna zmiana


Wzrost stóp procentowych błyskawicznie zmienił sytuację. Trzeba przyznać, że długo był wstrzymywany, ale potem zmiany następowały już systematycznie, sprawiając, że wzrastał WIBOR i nic nie wskazywało na to, że cokolwiek go zatrzyma. Oznaczało to, że nie zatrzyma się także wzrost rat i wymaganego wkładu własnego. Chwilowo, wojna na Ukrainie zajęła nas na tyle, że nie myślimy o naszej gospodarce, ale nie oznacza to, że za moment stopy znowu nie wzrosną. Jedyna metoda na w miarę stabilne kwoty w domowym budżecie to kredyt o stałym oprocentowaniu, zdecydowanie droższy, ale dający na pięć, a nawet siedem lat „święty spokój”.


Rządowe programy „pomocowe”


Cudzysłów ma w tym przypadku znaczenie, bo po prostu ciężko dziś ocenić wpływ pomysłów rządowych na rozgrzanie lub przygaszenie rynku nieruchomości. Planowane zwolnienie z konieczności posiadania wkładu własnego oznacza tylko zwiększenie długu, choć z drugiej strony dla osób planujących powiększenie rodziny ma się wiązać także z częściowym umorzeniem kredytu. Trudno ocenić, jak duży będzie entuzjazm związany z budową małych domów bez żadnych formalności.


Wojna


To jeszcze trudniejsza kwestia. Z jednej strony na pewno przybędzie takich, którzy będą uciekać przed inwestowaniem oszczędności w nieruchomości. Mieszkanie trudno zapakować do plecaka i zabrać ze sobą „w razie czego”. Z drugiej strony nie brak głosów, że miliony ukraińskich uchodźców będą musiały gdzieś mieszkać i którzy wróżą dynamiczny rozwój rynku najmu. W końcu to pewne, że chwilowy zryw polskich serc nie będzie wieczny.


Perspektywy


Rozsądni deweloperzy zapewne na moment się przyczają. Po prostu, co już stanęło, praktycznie zostało sprzedane, a budowa nowych osiedli przy obecnych cenach materiałów i robocizny oraz mało stabilnej sytuacji jest ryzykowna. Nie tylko my nie będziemy się garnąć po kredyty, branża budowlana zapewne także nie. Za to trzeba starannie obserwować rynek wtóry. Tu mogą pojawić się niespodziewane okazje. Z jednej strony wyprzedawać mogą się ci, którzy nierozsądnie zadłużyli się „pod korek”, ale także ci, którzy spanikują i będą się bać dalszych zawieruch wojennych.